13:01

VIANEK NAWILŻAJĄCA EMULSJA MYJĄCA DO TWARZY Z EKSTRAKTEM Z LIPY

... czyli delikatne i skuteczne codzienne mycie twarzy.


Wasze polecenia kosmetyczne są dla mnie bardzo ważne. Po pierwsze, oczywiście, jak każda kobieta, uwielbiam czytać, co znajduje się w łazienkach i kosmetyczkach innych dziewczyn, ale po drugie, co najważniejsze jest to dla mnie ważne źródło wiedzy o sprawdzonych, dobrych produktach. Vianek to firma, której składy zachęcają mnie do zakupu, ale naturalnie, jak u każdej marki, przede wszystkim szukam perełek. Do spróbowania ich kosmetyków do pielęgnacji twarzy, przekonałyście mnie właśnie Wy, za co jestem bardzo wdzięczna, bo dzisiaj mam przyjemność potwierdzić Wasze komentarze i pisać tę recenzję.
Dlaczego lubię tę emulsję i czy czegoś mi zabrakło?



Demakijaż to podstawa...
Do mycia twarzy i demakijażu używam naprzemiennie płynu micelarnego lub właśnie produktu z użyciem wody. Z obu tych opcji korzystam regularnie, więc zawsze staram się, by mieć obie w domu. Co do pierwszej jest to element stały, w postaci Garnier 3w1 do cery wrażliwej (wspominałam już o nim trochę w poście o mojej porannej rutynie pielęgnacji twarzy LINK TU), ale do mycia twarzy w łazience szukałam czegoś na już, na teraz zaraz, a jeśli czytaliście recenzje mojego poprzedniego kosmetyku, który służył mi do tego celu – LINK TU, to wiecie, że tym razem nie było mowy, żebym nie sprawdziła dokładnie całego składu, przed jego zakupem. Zaczęłam w myślach szukać firmy, która mogłaby by mieć takiego składowego „pewniaka” i połączyłam to z Waszymi poleceniami z komentarzy i tym oto sposobem w szafce nad umywalką trzymam już od pewnego czasu tę oto buteleczkę.   



Opakowanie: to zgrabna, 150 mililitrowa buteleczka z pompką. Stosunkowo niewielkie rozmiary oraz przekręcany dozownik typu on/off, świetnie sprawdza się zarówno w domu, ale i podczas potencjalnych wojaży. Wraz z Gosią, za każdym razem, gdy kupujemy cokolwiek tej marki, nie możemy nachwalić się szaty graficznej znamiennej dla produktów tej marki, bo zdecydowanie jest to projekt przemyślany, przywodzący na myśl bogactwo polskich łąk, pól, lasów, bardzo schludny, przejrzysty, jednocześnie nieinfantylny, powinien przypaść do gustu nawet bardziej wybrednym estetom.



Czego szukam? 
Jako posiadaczka cery naczynkowej, delikatnej i wrażliwej, zawsze poszukuję kosmetyków, które będą delikatnie obchodziły się z moją skórą. Delikatnie, ale skutecznie zmywały mój makijaż, włącznie z tuszem do rzęs, eyelinerem itd. Wieczorem przeważnie jestem już na tyle zmęczona, że nie chcę, by ta czynność pochłaniała za dużo czasu i była zbyt wieloetapowa. 
Jednym zdaniem: im mniej tym lepiej, im szybciej tym... jeszcze lepiej. Na szczęście ten produkt spełnia wszystkie te oczekiwania. Jest delikatny i niezwykle skuteczny.



Skład:
Aqua, Vitis Vinifera Seed Oil (emolient tłusty, olej z pestek winogron zawiera głównie kwas linolowy), Glycerin (gliceryna, nawilża), Cetyl Alcohol (alkohol tłusty - nie wysusza), Urea (mocznik, nawilża, w wyższym stężeniu też złuszcza, działa keratoplastycznie - zmiękcza warstwę rogową. mocznik stosowany jest głównie w balsamach do pielęgnacji skóry suchej, przesuszonej), Lauryl Glucoside (delikatna, przyjazna również środowisku substancja myjąca, łagodzi), Cocamidopropyl Betaine (bardzo łagodna substancja myjąca), Tilia Platyphyllos Flower Extract (ekstrakt z kwiatu lipy szerokolistnej, zmiękcza, wygładza, zamyka pory), Panthenol (pantenol, nawilża, łagodzi podrażnienia, regeneruje), Triticum Vulgare Germ Oil (olej z kiełków pszenicy, ma właściwości zmiękczające i ujędrniające, a także wybitnie wygładzające i nadające odczucie jedwabistości, działa przeciwzmarszczkowo ze względu na bardzo wysoką zawartość wit. E), Glyceryl Oleate (emulgator, emolient tłusty, nawilża, tworzy na skórze film wygładzający powierzchnię naskórka, substancja zwilżająca - ułatwia usuwanie zanieczyszczeń, w preparatach myjących stosowany jako substancja renatłuszczająca - proces mycia powoduje usunięcie m.in. substancji tłuszczowych, dlatego stosuje się substancje renatłuszczające, które odbudowują barierę lipidową), Stearic Acid (kwas stearynowy, substancja renatłuszczająca), Tocopheryl Acetate (substancja o działaniu antyoksydacyjnym (przeciwutleniającym), hamuje procesy starzenia się skóry wywołane np. promieniowaniem UV lub dymem papierosowym, wykazuje zdolność wbudowywania się w struktury lipidowe błon komórkowych i cementu międzykomórkowego warstwy rogowej, dzięki czemu wzmacnia barierę naskórkową, co z kolei utrudnia wnikanie substancji obcych i zapobiega podrażnieniom, ale także hamuje TEWL - transepidermalną utratę wody, dzięki czemu wpływa na poprawę nawilżenia skóry, zapobiega powstawaniu stanów zapalnych, wzmacnia ściany naczyń krwionośnych i poprawia ukrwienie), Allantoin (alantoina, działa przeciwzapalnie, łagodzi podrażnienia, wspomaga procesy regeneracji i odbudowy naskórka, stymuluje proces gojenia się ran, działa silnie nawilżająco, przez co wywołuje uczucie gładkości na skórze), Xanthan Gum (zagęstnik, zwiększa lepkość preparatu), Cyamopsis Tetragonoloba Gum (zagęstnik kosmetyku), Benzyl Alcohol (tak nisko w składzie nie przesusza, nie wpływa negatywnie), Parfum, Dehydroacetic Acid (kwas dehydrooctowy, identyczny z naturalnym konserwant, dopuszczony przez instytucje certyfikujące kosmetyki naturalne)



Nie ma nic, z czym mogłabym się nie zgodzić. Obietnice producenta podane na opakowaniu,  zarówno te dotyczące składu, jak i działania - sprawdzają się w 100%



Tak jak już wspomniałam, producent zaopatrzył buteleczkę w pompkę, co blokuje ewentualne wylanie się emulsji – świetnie. Ponadto dozuje ona idealne porcje i nie ma możliwości, że za jednym razem wyciśniemy ilość, która starczyłaby nam na kilka użyć, nie ma też obaw, że trzeba będzie się trochę pomęczyć zanim „cokolwiek” wyjdzie. To kolejny duży plus. Ja używam około dwie do trzech pompek (zmywając same zanieczyszczenia dwie, zmywając makijaż trzy), na jednokrotne użycie. Biorąc pod uwagę, że to 150ml, więc mniej niż zazwyczaj, w standardowych drogeryjnych kosmetykach, to mimo wszystko, nie wypada jakoś nieekonomicznie. Jeśli zastanawiacie się, co autor miał na myśli umieszczając na opakowaniu słowo „emulsja”, to ze zdjęcia, myślę, że można łatwo wywnioskować, że to po prostu konsystencja bardzo zbliżona do mleczka do demakijażu, czyli bardzo płynny, biały specyfik, który może przeciekać Wam przez palce, jeśli za długo będziecie zwlekać z przyłożeniem go do twarzy, ale spokojnie, mnie się to nigdy nie zdarzyło i myślę, że Wam też nie będzie, ponieważ potem, już na twarzy, kosmetyk ma dobrą przyczepność i masowany, absolutnie nie skapuje. Co typowe dla emulsji, nie pieni się, ale z doświadczenia już wiem, że nie jest to w jego przypadku minusem. Nie szczypie mnie w oczy, mimo że mam prawdziwych „wrażliwców”.


Żeby dokładnie oczyścić twarz, będziecie potrzebować nieco więcej czasu, niż przy produktach z SLS, ale różnica jest liczona dosłownie w sekundach, więc zdecydowanie trwa to krócej niż dłużej i taki czas nie powinien stanowić dla nikogo problemu, nawet jeśli rano należycie do tych zabieganych. Jego jedwabista konsystencja jest bardzo delikatna dla powierzchni skóry, podczas masowania czuję zawsze ulgę i nawilżenie, ale po spłukaniu wodą, suche partie skóry pozostają lekko ściągnięte, mimo to, nie aż tak, by powodowało to dyskomfort, na który da się narzekać. Rozpuszcza cały makijaż twarzy i oczu, choć nie wiem jak z tuszami typu waterproof, bo chwilowo żadnego nie używam, ale ze „zwykłym” tuszem radzi sobie bez problemu.

Podsumowując...

Efekty: Gładka, czysta, nieściągnięta skóra, bez podrażnień. Żeby dobrze rozpuścić kosmetyki z makijażu, masuję twarz około minuty i spłukuję. Jeśli myję krócej czasem muszę powtórzyć czynność. Jednak minuta to nie wieczność, a zmywam, tak jak wspomniałam wszystko, nawet te bardziej oporne kosmetyki. Jeśli jeszcze nie używaliście - serdecznie polecam, zdecydowanie wart zakupu.

Czy kupię ponownie? Jestem bardzo na tak, jeśli chodzi o tego kandydata, więc myślę, że prędzej czy później, wróci on do mojej łazienki, gdyż to według mnie jeden z tych porządnych, dobrych kosmetyków, który robi to, co nam obiecano na opakowaniu i jego skład oraz działanie przynosi pożytek mojej skórze. Póki co jestem bardzo zadowolona.



Testy odżywczego szamponu Vianek już dawno zakończone, więc jeśli jeszcze nie czytaliście, a interesują Was moje przemyślenia, skład i rezultaty, to klikając LINK TU, przejdziecie do jego recenzji.

Znacie ten produkt? Koniecznie napiszcie swoje Viankowe typy, w które warto jest zainwestować. A jeśli nie znacie tej marki jeszcze, czy coś Was interesuje, no i oczywiście, dajcie znać czym Wy oczyszczacie twarz?

P.

5 komentarzy:

  1. Ja od kilku miesięcy oczyszczam twarz olejkiem z Evree i u mnie sprawdza się genialnie. Tej emulsji z Vianka jeszcze nie miałam ale bardzo chętnie po nią sięgnę kiedy wykończę mój obecny olejek :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Znam i lubię:) Do codziennej pielęgnacji włączyłam na stałe masełka do ciała oraz tonik-mgiełkę do twarzy z niebieskiej linii ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo lubię wiankowe produkty! Tego jeszcze nie próbowałam. Używam raczej olejków albo wody różanej

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Blond Hair Affair , Blogger