Dzisiaj mój sposób na
platynę w domu, a domowe farbowanie, zwłaszcza na blond to nie lada
wyzwanie. Zobaczcie, jakich używam produktów i jak uzyskuję
taki kolor. Zwłaszcza jeśli poszukujecie farby, która
poradzi sobie z opornym na rozjaśnianie włosem, to coś dla Was.
Dlaczego farbuję?
Kiedy lata temu, pierwszy raz zaznałam
magicznej mocy rozjaśniacza do włosów i zobaczyłam się w
lustrze, to tak jakby ktoś wreszcie oddał mi mój „prawdziwy”
kolor włosów, ten, jaki od zawsze powinnam mieć. Mam bardzo
jasną karnację, popularnie mówiąc jestem osobą bladą, a
mój naturalny ciemny blond robił u mnie efekt smutnej,
niewyspanej twarzy. Przede wszystkim podkreślał jasność cery w
nieciekawy sposób, uwydatniał moje genetycznie odziedziczone
ciemne podkówki pod oczami, w rezultacie czego ciągle
wyglądałam jakbym była zmęczona, nawet kiedy tak nie było. Jako
dziecko się nie malowałam, a teraz jako osoba dorosła, też nie
robię tego codziennie. Co więcej, uważam, że nie makijażem
powinno się ratować niezadowolenie z koloru włosów.
Przecież nie o to chodzi.
Moje włosy. Jaki „materiał
włosowy” rozjaśniam.
Jak już wspomniałam, moje włosy, w
przeciwieństwie do mnie nie rwą się, żeby być bardzo jasnym
chłodnym blondem. Każdy włos jest inny, dlatego warto zapoznać
się z tym postem
–
TUTAJ KLIK – w którym
opisuję swój typ włosa. Dowiesz się z niego na jakim
„materiale” pracuję , czyli m. in. jak długie mam włosy oraz
jakie ich mocne i słabe strony.
Proces
uzyskiwania koloru na włosach jest u mnie II -etapowy:
I.
Rozjaśniacz na odrosty
II. Farba na
całość
I.
ROZJAŚNIACZ
Rozjaśniacze, które do
tej pory używałam to:
firmy Joanna - nie do końca
lubi się z farbą Garniera, zdarzało się, że prowokowała w
farbie tendencje do miejscowego plamistego „pomarańczowienia”,
które jest widoczne u mnie po dokładnym wpatrzeniu we włosy,
ale jeśli chce idealnego wyrównania kolorytu zmieniam na
Londę.
- firmy Londa - silnie
rozjaśniające działanie, nawet przy mocno ciemnym odroście -
żadnych plam, smug. Sam w sobie może dać żółty odcień,
ale ta farba ładnie to niweluje i po „żółtku” nie
zostaje ani śladu.
Dostępność rozjaśniaczy:
drogerie i supermarkety, od ok.
9 – 13 złotych.
Opinia i UWAGA:
Od razu wspomnę, że ten pierwszy
(Joanny) jest delikatniejszy i w efekcie rozjaśnienia i w
traktowaniu włosa, więc wybór należy do Was. Możecie
stosować też wymiennie - raz ten, raz ten, żeby nie działać
silnie inwazyjnie. To ważne, zwłaszcza jeśli macie w nawyku
regularne malowanie odrostów, takie nie dłużej niż co
miesiąc. Moc rozjaśnienia jest bowiem wprost proporcjonalna do
zniszczenia jakie daje. Ma to znaczenie głównie w kwestii
wysuszenia włosa, a efekty po Londzie możecie ocenić na zdjęciu,
po wyglądzie moich włosów. Nie są ani doszczętnie
zniszczone, lecz znów są wysokoprorowate i w pierwszym
tygodniu były też nieco bardziej łamliwe. Obojętnym rozjaśniacz
nigdy nie jest, a farba to oczywiście tylko pogłębia. Coś za coś,
rozjaśnianie włosów, zawsze będzie wiązać się z
kompromisem. Żaden z powyższych nie wywołał alergii.
Konsystencja i aplikacja:
Oba nakładają się bardzo łatwo i
szybko - mają gęstą konsystencję, sunącą po włosie.
Farbowanie bez rozjaśniacza –
u mnie nie sprawdza się głównie z tego względu, że kolor
jest na odrostach dużo mocniej żółty, niż na długości,
nawet po nałożeniu farby z niebieskim pigmentem. Dodatkowo również
na długości włosa, z upływem czasu, żółcieją dużo
szybciej niż w przypadku włączenia tego kroku.
Czas - Ile trzymam:
Czas po nałożeniu jaki siedzę z nim na głowie jakieś max. 40-50
min.
II. FARBA
Farba, którą używam już
od kilku miesięcy jest niezmiennie Garnier Colour Sensation S09
Na moją długość
schodzą 2 opakowania.
Dostępność: w drogeriach i
supermarketach za cenę ok 13 zł.
Opinia i UWAGA:
Daje w mojej
opinii piękny i chłodny kolor, adekwatny do tego na zdjęciu z
frontu opakowania, ale moje włosy wyjściowo były już jasne na
długości (tyle, że wpadały w żółte tony, co widzicie na
zdjęciu “przed”) i należy brać to pod uwagę. Mam na myśli,
że nie uzyskacie tego efektu na ciemnym blondzie (takim opornym jak
mój tym bardziej), czy już co gorzej ciemnym brązie. Nie
zostawia silnie niebieskich refleksów, ale bez wątpienia jest
to farba, która daje zimną platynę.
Każda farba
niszczy włosy, ale ta jest na tyle znośnie „łaskawa” dla
moich, że decyduję się aplikować ją po rozjaśniaczu. Nie robi u
mnie absolutnego siana, ale wiadomo, że włosy tracą po takich
zabiegach większość nawilżenia, które im serwowałam
podczas włosowych SPA. Oczywiście później musicie przyjąć
misję „odbudowa i nawilżenie” i radzę, odpuśćcie sobie na
jakiś czas prostownice i lokówki (a dla Waszych włosów
najlepiej w ogóle ich nie używajcie), bo po takiej dawce
przejść znienawidzą Was i nic Wam z nich dobrego nie zostanie.
Konsystencja i
aplikacja:
Bardzo łatwa do nałożenia, gęsta i
zwarta.
Czas – Ile trzymam:
max. 45 min.
Czy kupię ponownie? Ja pozostanę
przy tym zestawie jeszcze na długo.
Inne posty, które mogą Cię zainteresować:
..........
..........
..........