... czyli historia z Sodium Laureth Sulfate w roli głównej, z życia wzięta.
Od kiedy świadoma pielęgnacja włosów zatacza coraz szersze kręgi w internecie, ale i w naszych domach, coraz więcej osób, deklaruje swoje odejście od szamponów z SLS oraz innymi silnie oczyszczającymi środkami mu podobnymi, jak chociażby równie słynny SLES itd. Część radykalnie, zupełnie zaprzestała ich kupowania, u większości z Nas jednak, nadal jest w łazience, mająca go w składzie butelka i służy do cotygodniowego/codwutygodniowego "porządnego" oczyszczenia. Sposób na pozbycie się nabudowanych na włosach kosmetyków do upiększania i ochrony, jak przykładowo, cięższe kalibrem silikony. W końcu, inaczej trudno jest je zmyć i tylko pogarszają ich stan i wygląd. Porządne, mocne oczyszczanie. Jak mocne faktycznie są te środki? Może ta historia da Wam do myślenia. Mi dała.