16:33

MIYA COSMETICS - ESENCJA myBEAUTYEssence FLOWER BEAUTYPOWER

... czyli jak mija używanie MyBeautyEssence od Miya.


Esencja... Zwykły tonik z bardziej wymyślną nazwą czy koreańska inspiracja o charakterze bomby nawilżającej? Zapewne jedna drugiej nie jest równa. Ceny też zróżnicowane i ta od Miya wypada akurat bardzo korzystnie, choć cena jak na tę pojemność wyjątkowo niska nie jest. Produkt ten interesował mnie od około roku. Długo zastanawiałam się nad zakupem. Bałam się, że okaże się ona droższym zwykłym, niewiele wnoszącym tonikiem, a w tej cenie można już kupić dwa dobrze działające i to ze świetnym składem. Czas mijał... i kiedy przyszła promocja na Miya, wiedziałam, że teraz albo za kolejny rok. Jak widać, zdecydowałam się na zakup. Tonik w ładnej oprawie czy dobrze zainwestowane pieniądze?


Bardzo ładnie prezentujące się i poręczne oraz zgrabne w swoim rozmiarze opakowanie. Szata graficzna zachęca, żeby postawić na toaletce, a rozmiar i waga, by wrzucić do torebki, czy to przed wyjściem do pracy czy w letni dzień, wybierając się na spacer.

Miya myBEAUTYessence prezentowana jest przez producenta, jak sama nazwa wskazuje, jako esencja. Moda na tego rodzaju produkty pochodzi z Azji, gdzie kobiety stosują ten typ kosmetyku jako obowiązkowy krok w swojej codziennej pielęgnacji. W Europie to nadal krok dodatkowy. Może ze względu na mały wybór, a może ze względu na fakt, że esencje, które opatrzone są na etykiecie napisem Made in Korea czy Japan to koszt około 100 pln. Sporo jak na coś, co w świadomości wielu z nas, kojarzy się z nieco bogatszym, ale jednak, nadal - tonikiem.

Stwierdziłam, że mimo wszystko warto zaryzykować, bo może to jest właśnie "to coś", co uratuje moją skórę, która miewa przejściową, ale przy tym jednak dość długotrwałą i silną tendencję do przesuszania. Nawet skóry mieszane mają problemy z uczuciem ściągnięcia. Postanowiłam zacząć od czegoś tańszego i z rodzimej gamy marek. Ten produkt jest ogólnie chwalony i bez problemu znajdziemy w internecie pozytywne recenzje na jego temat. Wiele osób pokazywało go na swoich kontach na Instagramie, więc... dałam się skusić i stwierdziłam, że z nim rozpocznę ewentualną przygodę z esencjami do twarzy.


Marka: Miya
MyBEAUTYessense Flower Beauty Power, Aktywna esencja w lekkiej mgiełce
Cena: ok. 30 pln




Skład:


Aqua (Water) - (woda)
Rosa Damascena Flower Water - woda różana (łagodzi podrażnienia, wzmacnia i poprawia gęstość skóry, działa przeciwzapalnie)
Panthenol - pantenol (nawilża, koi, łagodzi podrażnienia)
Sodium Hyaluronate - kwas hialuronowy (nawilża, uelastyczni skórę, działa przeciwzapalnie, likwiduje blizny i przebarwienia, wzmacnia barierę ochronną skóry)
Hyaluronic Acid - nawilża
Glycerin - gliceryna (koi, łagodzi podrażnienia)
Hibiscus Sabdariffa Flower Extract - ekstrakt z kwiatów hibiskusa (działa nawilżająco, ujędrniająco, łagodząco i zmiękczająco, również delikatnie złuszcza naskórek)
Paeonia Officinalis Flower Extract - ekstrakt z kwiatów piwonii (łagodzi stany zapalne, wspomaga leczenie trądziku, łagodzi obrzęk)
Aloe Barbadensis Leaf Juice - sok z liści aloesu (działa kojąco, przeciwobrzękowo, oczyszczająco, niezastąpiony po depilacji i poparzeniach, ranach, otarciach, siniakach, żylakach, dodatkowo ma działanie nawilżające, jest humektantem, reguluje pracę gruczołów łojowych, pomaga zmatowić skórę i zwęzić pory, wchłania się głęboko w skórę)
Aqua (Hot Spring Water) - woda pozyskiwana z terenów górzystych i zalesionych, nie tkniętych przez aglomeracje miejskie terenów, przez to jest jest krystalicznie czysta i ma również działanie oczyszczające
Niacinamide - Niacynamid, Witamina B3 (substancja aktywna, stymuluje syntezę kolagenu, działa odmładzająco i przeciwzmarszczkowo, rozjaśnia przebarwienia, poprawia nawilżenie, wzmacnia barierę lipidową skóry, działa silnie antyoksydacyjnie, leczniczo i przeciwzapalnie i gojąco na skórę trądzikową i z trądzikiem różowatym)
Polyglyceryl-4 Laurate/Sebacate*, Polyglyceryl-6 Caprylate/Caprate* (delikatne nawet dla skóry bardzo wrażliwej konserwanty zatwierdzone przez Ecocert, mające dodatkowo działanie nawilżające i kojące)
Potassium Sorbate - sorbinian potasu (konserwant hamujący rozwój bakterii)
Sodium Benzoate - benzoesan sodu (konserwant hamujący rozwój bakterii, drożdży, mikroustrojów)
Sodium Phytate - sól sodowa kwasu fitowego (naturalny antyoksydant, ma działanie przeciwzapalne)
Alcohol Parfum (Fragrance) - zapach
Citronellol, Geraniol (kompozycja zapachowa)

Skład jest krótki, przejrzysty, bardzo korzystny dla cer wrażliwych, suchych, borykających się z problemami skórnymi. Nie ma nic, co pozostawiło by po sobie niesmak i kuło w oczy. Pierwszy raz używałam kosmetyku, gdzie w składzie znajdowała się woda Aqua (Hot Spring Water). Czy robi to ogromną różnicę? Szczerze mówiąc, ciężko powiedzieć, ale to na pewno przyjemne zaskoczenie i ciekawostka.


Jako ratunek dla cery bardzo, (bardzo!) suchej:

Niewątpliwe walory, które można dostrzec już przy pierwszym użyciu tego kosmetyku to świeży, naturalny zapach róż, wygodny atomizer, dający delikatną, dobrze rozproszoną mgiełkę, która nie leci ani zbyt szerokim, ani zbyt skoncentrowanym strumieniem, a także wspomniany już design. Być może, przy takim stosunku ceny do pojemności zainteresuje Was wydajność produktu, więc dodam informację, że w tej kwestii również się nie zawiedziecie. Konsystencja jest wodnista, jak każdego toniku. No właśnie... jeśli nazwiemy ją tonikiem, to trzeba jej też oddać to, że jej działanie jest bardziej skoncentrowane. Taki "inny" tonik. Mocniejszy, szybciej działający.

Używałam ją z przerwami do kilku miesięcy. Latem, żeby się odświeżyć, ale w pełni jej potencjał poznałam jesienią, kiedy trzy tygodnie zmagałam się z chorobą dróg oddechowych. Po kilku dniach dmuchania w chusteczki. moja skóra była wysuszona na wiór. Podkład wyglądał gorzej niż zwykle, do tego po dosłownie chwili ważył się, a w okolicy nosa wyglądał tak nieestetycznie jak to tylko możliwe. Zabierałam ją z domu wraz z Beauty Blenderem i korektorem, by wspomagać się w ciągu dnia. Mgiełka plus "doklepywanie" korektora, w miejscach gdzie zszedł podkład nie udawało by się, gdyby nie jej pomoc. Bardzo mi się wtedy przydała i choć nie ratowało to sytuacji mojej suchej jak papirus skóry w pełni, to nadal, miało jakiś pozytywny wpływ na mój wygląd.


Ostateczne przemyślenia. Zalety i wady:

Jako krok po toniku sprawdza się doskonale. Lubi się prawdopodobnie z każdym, a stosowałam go w duecie z trzema różnymi tonikami (Vianek, Eco Lab, Natura Estonica Bio). Jeśli macie skórę mieszaną i tłustą to śmiało może nawet go zastępować. Mgiełka faktycznie nawilża. Pierwsze efekty są jednak widoczne (dopiero a może już) po około tygodniu stosowania, przynajmniej raz dziennie. Natomiast potem z każdym dniem jest już tylko coraz lepiej. Doskonale nadaje się do odświeżenia makijażu w ciągu dnia. Odświeża cerę, ale i orzeźwia. 

Czy wpłynęła znacząco na wygląd mojej skóry? Może nie znacząco, ale... Mam wrażenie, że trochę przyczyniła się do zmniejszenia widoczności porów. Podczas choroby pomagała zniwelować zaczerwienienia. Nie zauważyłam, by dostarczyła mi dawkę blasku, ale ja mam wyjątkowo oporną na to cerę, więc nie wykluczone, że Wy tego nie doświadczycie. Nie zauważyłam też różnicy w kwestii przetłuszczania się skóry w strefie T. Raczej nie było też spektakularnego wpływu na odżywienie. Jeśli Wasza skóra jest ściągnięta i stanowi to jeden z poważniejszych problemów Waszej cery, nie rezygnujcie z toniku nawilżającego i używajcie tę mgiełkę z duecie z nim. Mimo, że jest jakieś "ale" i nie jest to recenzja bez wymieniania minusów, bardzo polubiłam się z tym kosmetykiem, uważam, że ma on w sobie coś uzależniającego i prócz zapachu ma na to wpływ również efekt jego działania. Moim zdaniem jest wart przetestowania, zwłaszcza w cenie promocyjnej. Powinien Wam dobrze służyć cały rok. Nie wykluczam powrotu do niej za jakiś czas.

Chętnie sprawdzę teraz tę drugą dostępną opcję esencji od Miya. Tylko czy słowo esencja nie jest tu nadużyciem (?) Ja Wam nie powiem, bo oprócz niej, nie stosowałam jeszcze żadnego innego kosmetyku tego typu. Jednak może Wy odpowiecie na to pytanie mnie?... Wyobrażałam sobie, że esencje mają bardziej skoncentrowaną konsystencję... jeśli się mylę, poprawcie mnie.


Czy używacie esencji do twarzy? Jeśli tak, napiszcie jakich i czy możecie mi je polecić. Napiszcie też, jeśli znacie ten produkt od Miya i dajcie znać, czy recenzja zachęciła Was do zakupu czy wręcz przeciwnie? Używacie kosmetyków tej marki? Co polecacie, a co zawiodło? Czy planujecie kupić kosmetyki z oferty marki Miya? Dajcie znać w komentarzach.
/P.  

3 komentarze:

  1. Krem rozowy Miya bardzo lubilam wiec mam ochote poznac ten elixir :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Z Miya miałam krem mango i to była relacja love-hate. Na szczęście hate było na początku, później ukierunkowało się to bardziej w love. Tej esencji natomiast nie miałam, choć kusi mnie mocno i kiedyś z pewnością jej spróbuję :)

    OdpowiedzUsuń
  3. mam od nich krem ale jeszcze nie używany, musze jednak się na niego skusić

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Blond Hair Affair , Blogger