15:05

HIT CZY KIT? VIANEK ODŻYWCZY - MASECZKA PEELING DO TWARZY SERIA ODŻYWCZA Z MIELONYM LNEM

...czyli ciekawy produkt 2w1 z dobrym składem i potencjałem.

Jestem fanką produktów łączących w sobie dwie funkcje. Dwie to tak akurat, w sam raz. Oczywiście, o ile obietnice producenta zostaną spełnione, bo w przeciwnym razie mamy do czynienia z bublem, a przynajmniej, pół-bublem. Jeśli producent nie umie zachwycić, powinien postawić zawsze na prostotę i robić jeden produkt o konkretnym działaniu. Nic nie bawi mnie bardziej, niż jak gdy czytam na opakowaniu bajeczki o tym, że to krem 10w1. Mam wrażenie, że na końcu tej przydługiej listy korzyści, znajdę informację o tym, że wstawi mi pranie, popilnuje dzieci i zrobi obiad. W tym przypadku, na szczęście nikogo nie poniosło i uważam go za bardzo interesujący, bo kosmetyk ten ma potencjalnie naprawdę dużo zalet. Jak już wspomniałam jest to 2w1, więc Vianek nie przesadził z wielofunkcyjnością, może być to fajny kandydat do szybkiego twarzingu, wygodny kosmetyk do zabrania w podróż, zamiast dwóch oddzielnych...No i skład jest świetny, naturalny. Hit czy kit? Warto czy nie warto? Bardziej peeling czy bardziej maseczka?



Po pierwsze... co ma robić?
Jest to produkt 2w1, stworzony z przeznaczeniem do złuszczania martwego naskórka z twarzy (peeling), a pozostawiony na skórze dłużej, ma ją również dodatkowo odżywić (maseczka).



Ile za ile? - pojemność i cena
75 ml za 20 złotych (cena adekwatna do zawartości składu, ale Vianek to firma, która występuje na promocji bardzo często i zawsze sięgam po nią tylko wtedy ;)

Opakowanie
Miękka, stabilna tubka.

Zapach
Typowy i charakterystyczny dla tej serii. Ja nazywam ten zapach brzoskwiniowym kisielem.



Skład
Glycine Soja Oil (olej sojowy), Linum Usitatissimum Seed Extract (ekstrakt z nasion lnu), Glyceryl Stearate (emulgator - stabilizator emulsji olejowej pochodzenia roślinnego), Mel Extraxt (ekstrakt z miodu, nawilża, nabłyszcza, wygładza, ), Prunus Armeniaca Kernel Oil (olej z pestek moreli), Theobroma Cacao Seed Butter (masło kakaowe), Persea Gratissima Butter (olej z awokado), Butyrospermum Parkii Butter (masło shea), Hippophae Rhamnoides Oil (olej z owoców rokitnika), Tocopheryl Acetate (witamina E), Benzyl Alcohol (konserwant naturalny), Parfum, Dehydroacetic Acid (konserwant naturalny)

Nie ma się do czego przyczepić. Skład lepszy niż można by sobie marzyć.

Konsystencja i użytkowanie
Jest to produkt na bazie oleju, który niestety lubi się rozwarstwiać od pozostałych składników. Należy pamiętać, by przed użyciem zawsze lekko wstrząsnąć  tubką, zanim wyciśniemy zawartość
Zwykle niestety o tym zapominam. Plusem jest w tej sytuacji to, że olej ten nie przeleci od razu Wam przez palce, więc jeśli szybko się zreflektujemy, nie stracimy produktu, niemniej bywa to uciążliwe. Produkt łatwo aplikuje się na twarz i powiedziałabym, że najbliżej mu do konsystencji papki. Papka ta jest na tyle śliska, że bez problemu wykonamy nią peeling, a ma też na tyle dobrą przyczepność do skóry, że pozostawiona na dłużej w roli maseczki nie spływa z niej i możemy spokojnie chodzić po domu, nie przejmując się, że zabrudzi ubranie czy podłogę.

Kolor i wygląd może nie zachwyca, ale zapach wynagradza tę kwestię.





Olej, więc ciężki?
Przez to, że olej stanowi bazę kosmetyku, produkt niezaprzeczalnie należy do tych tłustawych. Celowo używam tego właśnie określenia, bo nie jest to tłustość czystego oleju. Niemniej, jeśli ktoś stroni od jakiejkolwiek cięższej konsystencji niż żel, może czuć, że produkt jest za ciężki. Ja tego nie uważam za minus i użytkowanie zaliczam do przyjemnych, ponieważ absolutnie nie dawał mi uczucia "zaklejenia" skóry.

Zapycha?
Jeśli nie macie jeszcze zbyt dużego obycia z olejami do twarzy i obawiacie się, że kosmetyk ten mógłby Was zapchać, to uspokajam, nie jest to produkt o potencjale komedogennym, ani w teorii, ani w praktyce. Moja skóra ma ogromną skłonność do zapchania, która objawia się podskórnymi grudkami, a czasem i konkretnymi wypryskami, a nic takiego się nie wydarzyło.

Jak się sprawdza jako peeling, a jak jako maseczka? Efekty

Jako peeling
Peeling ten należy do drobnoziarnistych i delikatnych, ale produkt zawiera naprawdę dużo drobinek, co czyni go skutecznym. Cofnijcie się do zdjęcia powyżej i przyjrzyjcie wszystkim tym brązowym granulkom. W odczuciu na skórze są łagodne, nie czuć ich jakoś wybitnie silnie, ale przez to, że nie pożałowano ich dodając, nadal możemy mówić o dobrym złuszczeniu naskórka. To, że odczucie jest lżejsze niż np. w przypadku klasycznego ździeraka niweluje też baza, na której zrobiony jest ten kosmetyk. Żelowe i wszelkie inne lekkie i mniej gęste konsystencje zawsze podkreślają uczucie na skórze robienia "porządnego" peelingu. Absolutnie, nie jest to produkt "oszukany", który nazwano jedynie peelingiem, po prostu jest on delikatniejszy od tych, które zwykle się preferuje. Zalety? Peeling ten może być nazwany zbyt delikatnym, ale ja bym wykreśliła słowo "zbyt", na rzecz słowa "adekwatnie". Jest to seria odżywcza, a nie silnie oczyszczająca i rozumiem zamysł producenta. Może po pierwszym nie doczyścimy wszystkiego, tak by krzyknąć "wow", to mimo to, jest to jedna z lepszych opcji, która nada się do cer naczynkowych, delikatnych i skłonnych do podrażnień. Delikatny, a nadal skuteczny. To nie jest tak, że po jego użyciu jest niedosyt, że chcemy zrobić peeling jeszcze raz czymś innym, po prostu nie jest o ździerak, które pewnie używacie najczęściej. Jednak czy warto zawsze sięgać po zdzierak. Nie ma nic przeciwko nim, można mieć taki w łazience, przydaje się, ale warto mieć też coś delikatniejszego dla skóry.

Jako maseczka
Trzymanie maski na twarzy jest bezproblemowe; maska ładnie pachnie, nie ześlizguje się ze skóry, nie zakleja swoją oleistością. Jest bardzo bogata w tej swojej lekkości, ale jednocześnie to nie wyłącznie zasługa oleju, ale całokształtu składu. Dość łatwo się zmywa, ale jak to w przypadku baz olejowych bywa, trzeba chwilę poświęcić. Nie na tyle długą, by zacząć się frustrować. Skóra jest natychmiastowo bardziej jędrna, bardziej sprężysta i jest to zapewne efekt działania tego produktu 2w1. Na skórze pozostaje lekka powłoka, ale co ciekawe, nie tłusta, jak po użyciu oleju, ale tak jakby właśnie wchłonęła nam się w skórę spora warstwa odżywczego kremu. Takie jest też uczucie, bo maseczka przywraca w dużej mierze komfort skórze. Działa zdecydowanie odżywczo. Nie nawilża w dużym stopniu, ale nie taka jej rola. Do tego służą inne kosmetyki, których na rynku masa.

Lubiłam korzystać z tego produktu. Jestem fanką tego, jakie uczucie ta maska daje na skórze po zmyciu. No i oczywiście bezbłędnego składu. Lubiłam też stopień oczyszczenia tego peelingu. Czy czegoś mi zabrakło? Może spektakularnych efektów wizualnych. Mimo to, jest to najlepszy produkt Vianka, jaki do tej pory stosowałam, a było już tego sporo. Taki prawie hit, niewiele mu brakuje do tego miana.

Pozostałe recenzje kosmetyków marki Vianek na blogu:

 - Kojący żel pod prysznic - ulubieniec Gosi

- SERUM DO TWARZY Z EKSTRAKTEM Z BORÓWKI, BZU CZARNEGO I KASZTANOWCA (SERIA FIOLETOWA)





Jaki jest wasz ulubiony produkt od Vianka i dlaczego? Czy polecacie mi jakieś produkty 2w1 do twarzy (nie muszą być maseczki i peelingi)? Czy ten kosmetyk Was zainteresował czy nie przekonuje Was do zakupu?
P.

2 komentarze:

  1. Mi nie do końca odpowiadał ten peeling-maseczka. Stosowałam na suchą skórę i wtedy było troche lepiej niż na mokrą.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyglada swietnie, ale mysle ze jednak bym sie na niego nie zdecydowala. Kiedys kupilam (co prawda innej marki) podobny produkt i strasznie mnie zapchal teraz boje sie tych olai w maseczkach ;)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Blond Hair Affair , Blogger