21:15

HAUL Z USA: ZAKUPY - KOSMETYKI, KTÓRE KUPIŁAM I JAKIE KOSMETYKI WEDŁUG MNIE WARTO KUPIĆ. PRZEMYŚLENIA - CZY AMERYKANKI MAJĄ LEPIEJ? RÓŻNICE W CENACH I DO CZEGO NIE MAMY DOSTĘPU W DROGERII

...czyli Pola buszująca w Walmarcie i Sephorze w Stanach.


Jakiś czas temu, niespodziewanie nadarzyła mi się okazja, by zrobić małe zakupy w Stanach, a że to pierwszy raz, jak przyszło mi robić szoping za wielką wodą, z początku byłam trochę zagubiona. Budżet miałam ograniczony, bo tak jak wspomniałam, sytuacja była z tych nieplanowanych, a że ostatnio nie rozbiłam banku, to niestety, musiałam dobrze przemyśleć jak chce rozporządzić swoimi dolarami. Wybierałam, przebierałam, przyleciały i dzisiaj zobaczycie, jakich wyborów ostatecznie dokonałam. Ponieważ nie było mnie tam (ubolewam) osobiście, można powiedzieć, że robiłam zakupy on-line. Niemniej, mam sporo przemyśleń, dotyczących tego, jak wygląda amerykański rynek kosmetyczny w porównaniu z polskim i czy tego typu produkty, lepiej kupować tam czy tu. Co wybrałam, czego żałuję, a czego nie, na co warto zwrócić uwagę oraz kilka przemyśleń, które wzbudziły we mnie większe i mniejsze emocje. Ciekawe? To zaczynamy.


Misja: SZOPING W JUESEJ
Budżet: 300zł

Czy to mały czy duży budżet na zakupowe szaleństwo w Stanach? Na szaleństwo mały, ale można kupić kilka ciekawych rzeczy. Więcej o tym w tekście poniżej.

Ameryka a Polska. Czy warto w ogóle porównywać?

Słowem wstępu, do tego o czym piszę poniżej, w całym poście. Stany to ogromny rynek konkurencyjny, rynek produkcyjnych gigantów. W przeciwieństwie do polskiego, jest to rynek stały, w większości pewny, choć mówi się, że nasz się umacnia i w dużym stopniu już taki jest, uważam, że to myślenie życzeniowe polityków, którzy zmieniają zdanie w zależności od tego czy akurat są u władzy, czy też nie. Obecnie, Polska jest rynkiem w większości, niestety, zbytu. Co widać m.in. po asortymencie i jego cenach. Sprowadza się do nas to, na czym jest pewny zarobek, dając ograniczony asortyment i zawyżone ceny. Ceny w naszym kraju są zawyżone i nikt nie wmówi mi, ze jest inaczej. Jak wiadomo, rynek dyktuje ceny, a tamtejszy rynek jest ogromny, podaż tam jest większa, bo i popyt nieporównywalnie dużo większy. Nasz kraj jest wielkości dwóch stanów. Można by stwierdzić, że zabieranie się za jakiekolwiek porównania mija się z celem, ale... Jest też coś takiego jak polityka firmy, dbałość o klienta, wizerunek i osobiste doświadczenia klienta. Dlatego mimo wszystko, mam zamiar porównać te dwa światy kosmetyczne, bez filtrowania tego, co jako konsumentka i człowiek o tym myślę.


Z takiej okazji, szkoda nie skorzystać

Może jestem mało światowa, ale nigdy nie byłam w Stanach i moje pojęcie o ich sklepach zaczyna i kończy się na tym, co zobaczę w filmikach na YouTube. Chyba nie jestem w mniejszości? Czy to wiedza wystarczająca, by zorientować się w pełnym asortymencie sklepów i zadecydować, co chcemy kupić? Oczywiście, że nie. Zapewne większość z nas, kosmetycznych wielbicielek,  ma na liście coś o czym marzy, śni po nocach, a co nie jest dostępne w Polsce, za to w Stanach bez problemu i to nawet stacjonarnie. Ku, chyba nawet mojemu własnemu zdziwieniu, ja takiej rzeczy nie miałam... listę tworzyłam szybko i od początku.

Zakupy w Sephora?

Moja intuicja zaprowadziła mnie na początku do Sephory. Przecież Sephora (w moim przypadku sephora.com) to raj nieokiełznany, ulubione miejsce amerykańskich beauty guru, którzy chodzą tam codziennie, jeszcze z poranną kawą ze Starbucks'a w ręku. Gdzie znajdę więcej ciekawych marek i asortyment tak bogaty, że tylko oglądać i przeglądać? Gdybym wiedziała wcześniej, że spotka mnie taka możliwość, pewnie już od pół roku odkładałabym po trochu, żeby zaszaleć. Przepadłam na widok edycji limitowanej Moschino (w Polsce oczywiście niedostępna), ale jestem pewna, że jest tam o wiele więcej rzeczy, które kuszą i wyprowadzają nam gotówkę z portfela, na sam już widok. Aż bałam się rozglądać po asortymencie Fenty Beauty by Rihanna, Stila, Tarte itd. Ciekawa jestem jaka marka byłaby to u Was? Uwaga, uprzedzam że może Wam się podnieść ciśnienie, jak zobaczycie ile rzeczy nas omija (o tym więcej później). Budżet mówił mi, że dużych zakupów to ja w Sephorze nie zrobię, bo choć ceny niższe i to fakt (do tego tematu również jeszcze wrócę), to też absolutnie nie myślcie, że jest tak, że rozdają towar prawie darmo. Mogłam więc oglądać, przeglądać, ale kupić ewentualnie dwie,  może maksymalnie trzy "tańsze" rzeczy i basta. Czy wolałabym bym płacić jednak tamtejsze ceny idąc do Sephory. Tak, bo mimo, że nie kupimy tam prawie darmo, to nadal, różnice te są bardzo duże. 
Przykład: Podkład od Estee Lauder Double Wear Light kosztuje w USA 42$, co nawet na przeliczeniu na PLN, wynosi około 150 złotych, kiedy my, robiąc zakupy w Polsce, musimy zapłacić za niego już 190 złotych. Tylko przy jednym produkcie, a przecież kupujemy ich o wiele więcej w ciągu roku, mamy różnicę aż 40 złotych!
I tak, niestety, generalnie jest ze wszystkimi kosmetykami, to nie jest ewenement i są większe różnice cenowe. Nie będę Was denerwować kolejnymi przykładami, bo później piszę o tym jeszcze więcej.

Stanęłam wtedy przed wyborem "mniej, a droższej czy więcej, a taniej?". Jak było ostatecznie, dowiecie się z poniższego haula.

Gdzie kupuje kosmetyki amerykańska dziewczyna?

My idziemy do Rossmanna, do Hebe, do Natury. Hmm, gdzie jeszcze chodzicie? Wiecie o co mi chodzi, o  stacjonarne zakupy, jak potrzebujemy podkładu, kremu itp. Idziemy do kosmetycznej "sieciówki", która ma duży wybór kolorówki i półki z pielęgnacją. Gdzie chodzi Amerykanka? Jak u nich nazywa się sklep typu Rossmann? Do tej pory nie wiem, czy takie istnieją. Jednak wtedy przypomniały mi się wszystkie haule, które oglądałam na zagranicznym YouTube. Tak tak! WALMART! Lub Target, ale tego nie było w okolicy. Zatem odpalam walmart.com.

Asortyment kosmetyków w Walmarcie.

Opowiem Wam o tym w dwóch podpunktach.

Kosmetyki do makijażu...
Kolorówka, o której nawet nie słyszałyście

Głównie postawiłam na makijaż i na początku skupiłam się na podkładach. Dlaczego? Pozwólcie, że przytoczę Wam historię z życia wziętą. Wiecie kiedy blada kobieta (tak, mam tu na myśli siebie) ma ochotę odinstalować YouTube? Jak widzi, że po raz kolejny już, na tutorialu makijażowym, dana Youtuberka pokazuje świetnie wyglądający podkład i dodaje, że ma go w kolorze Porcelain i jest to najjaśniejszy odcień w gamie, a wtedy ta blada kobieta widzi (czyli ja widzę), że to odcień, który byłby idealny dla niej, bo faktycznie jest jasny, piękny. Niestety ta rzeczona Youtuberka to dziewczyna mieszkająca w Stanach i podkład kupiła w Walmarcie, a ta blada kobieta jest w Polsce i jak pójdzie do Natury, to owszem, może kupić podkład tej firmy, ale najjaśniejszy jaki ma do wyboru jest w kolorze jej opalonej skóry, którą miewa trzy miesiące w roku lub (o zgrozo!) może też zakupić ten podkład w kolorze równie jasnym, co różowym. Ja się wtedy zawsze zastanawiam, jak producent wpadł na pomysł, że kobieta chce mieć twarz blado "prosiaczkowo" różową? I on oczekuje, że ja kupię ten kolor? To się nazywa "podłożyć komuś świnie"!
Jasny podkład nie znaczy różowy, a najjaśniejszy odcień to nie ciemny beż! Dlaczego gamy kolorystyczne podkładów, które docierają do Polski, do kraju w którym przeważają bladolice, są tak bardzo okrojone?
Oczywiście to "okrojenie" nie tyczy się tylko powyższej kwestii, czyli gamy kolorów. Okrojony jest asortyment wszystkich marek. My w drogerii mamy zawsze jedną szafę danej firmy np. Maybelline, czy Wet n' Wild, a tam każda marka ma minimum dwie, nawet trzy standy. Absolutnie nie dlatego, że jedna dochodzi samoistnie, np. przez rozszerzenie gam kolorystycznych podkładów czy korektorów, a druga to nowości. Po prostu jest znacznie więcej produktów. To kosmetyki, które są na rynku od lat, ale z jakiś względów nigdy nie zostały do nas wprowadzone. Jak się z tym czujecie?
To na dowód, kilka zdjęć.

Pełne gamy kolorystyczne podkładów, korektorów oraz mnóstwo kosmetyków, które nigdy nie zostały wprowadzone do Polski, a tam są na półkach, dostępne stacjonarnie od lat.


Ostatnio cieszyłyśmy się, że wreszcie dotarł do nas korektor Instant Age Rewind, hit wielu zagranicznych Youtuberów i blogerów. W Rossmann dostępne są w Polsce obecnie dwa odcienie tego produktu (wcale nie najjaśniejsze!), a odcieni jest tak naprawdę w ofercie aż dwanaście! Szczęściary z nas...


Pełna gama podkładu Fit Me od Maybelline, który ma już miano kultowego  w Stanach. Oczywiście to ten w szklanej butelce, który nigdy się nie pojawił na półkach w Polsce. Jedynie 32 odcienie...


Pełna gama kolorów popularnego podkładu od Wet n' Wild Photofocus.


No i żeby było, że przesadzałam z ilością dostępnych szaf jednej marki - trzy szafy Wet n' WIld, a poniżej coś dla tych, którzy nie przepadają za firmą E.L.F., bo jeśli lubicie te kosmetyki, to nawet nie patrzcie.












Marka Milani należy do drogeryjnych i tanich. Różnica w cenach tych kosmetyków w USA i w Polsce jest ogromna. Przekonacie się o tym poniżej, gdzie ujęłam temat bardziej szczegółowo i piszę Wam o różnicach w cenach, podatku oraz przeliczaniu na złotówki. Marka ta w Walmarcie dostępna jest stacjonarnie.





Kosmetyki do pielęgnacji...
pielęgnacja naturalna w Walmarcie?

Tak jak Walmart tonie w szafach kosmetyków do makijażu, tak samo dużo tam różnorakich produktów do pielęgnacji. Oczywiście znów mamy dużo więcej marek, a z tych, które są u nas, dużo więcej serii. Znów "dużo, więcej i... taniej". Naprawdę jest to morze kosmetyków, u nas to przy tej ilości... taka większa kałuża. Przykro mi, że Was nie pocieszyłam, ale niestety, tak to wygląda. Przy tym temacie będąc, chcę jednak skupić się na nieco innym temacie - mianowicie pielęgnacji naturalnej. Czy w Walmarcie znajdziemy kosmetyki naturalne? O dziwo, tak! Walmart stworzył nawet cały dział dla tego typu produktów. Miałam w planach kupić sporo pielęgnacji naturalnej, ale w oko wpadły mi maksymalnie może z cztery produkty (w naszych sklepach, jak wchodzę na stronę z naturalnymi kosmetykami, zawsze chciałabym kupić ich dziesiątki). Ostatecznie zdecydowałam się na jeden (budżet mi się kończył). Może nie są bardzo drogie, ale droższe od tego, co nam się proponuje. Dostępność i ceny jakie są u nas, to naprawdę raj i cuda na kiju. Może mamy małe marki kosmetyczne, może nie są to spółki na skalę światową, ale mamy wiele dobrych składem i przystępnych cenowo producentów, no i są nasze, rodzime ;) Tutaj, uważa, gorzej absolutnie nie mamy.














To teraz zapraszam Was na HAUL




Podkład Wet n' Wild Photofocus Foundation
w odcieniu Porcelain, który jest niedostępny w Polsce, jest to najjaśniejszy odcień w gamie. Jasny i w neutralno-żółtym tonie. Jest nawet jaśniejszy niż się spodziewałam, więc czeka na zimę - wtedy będzie dla mnie idealny.





Podkład Maybelline Fit Me w kolorze Porcelain
Niestety tego podkładu, nie mówiąc już o kolorze, nadaremno szukać w Polsce. Mamy od jakiegoś czasu możliwość zakupu jedynie wersji w tubce, która uchodzi za gorszą. Posiadam wersję w tubce zakupioną w dwóch krajach - w Polsce i w Niemczech. Będę porównywać. 










Korektor Maybelline Instant Age Rewind Eraser w kolorze Illuminateur
Korektor ten od jakiegoś czasu dostępny jest w Polsce, nawet stacjonarnie. Niestety, w okrojonej gamie kolorystycznej, bo tak jak Wam wspominałam wcześniej, oryginalnie mamy aż 12 kolorów do wyboru. A do naszego kraju dotarły jedynie dwa. No i jak możecie się domyśleć poniższy, nie jest jednym z tych kolorów.



Kredka do brwi Instant Lift Brow Pencil ELF w kolorze Taupe
W Polsce bardzo trudno dostępna. Tania, bo dwa dolary, to około siedem złotych, a podobno bardzo dobra.






Róż Milani Baked Blush wypiekany róż w kolorze Luminoso
Chyba najpiękniejszy kolor różu tej firmy, ale w zasadzie wszystkie zachwycają. Można kupić je przez internet, ale ceny są dużo wyższe niż w Walmarcie.



Anastasia Beverly Hills, paletka cieni Modern Renaissance
Zastanawiałam się czy powinnam wydać 42 dolary (ok. 150 złotych), bo tyle kosztuje w Sephorze ten produkt, właśnie na nią, czy w Walmarcie na pielęgnację i kolorówkę, ale za to w większej ilości. No, jak widziciem, postawiłam na nią. Mam nadzieję, że mnie nie zawiedzie i trafi do często używanych ulubieńców. Za tę kwotę mogłabym kupić w Walmarcie naprawdę sporo, ale marka ta jest niedostępna w Polsce stacjonarnie, a cena palety on-line to ponad sto złotych więcej.






Peeling do twarzy St.Ives, Apricot Scrub
Mam wrażenie, ze ten peeling był kiedyś dostępny w Polsce stacjonarnie. Już na pewno od lat nie jest, ale będę sprawdzać, czy na naszym rynku, jest może jakiś zamiennik. Kiedyś wyczytałam, że to ulubiony scrub do twarzy Gigi Hadid, modelki młodego pokolenia. Bez względu na to, czy darzy się sympatią, czy też nie, trzeba przyznać, że cerę ma piękną. Zapewne nie jest to efekt działania tylko tego kosmetyku, ale chyba jej nie szkodzi... zobaczymy jak będzie u mnie, dam znać. Oczywiście był bardzo tani - 3,63 $, czyli około 13 złotych.



Zestaw odżywczy i prostujący włosy African Pride
Ten zakup nawet ja uważam za nietypowy, ale powiem Wam, że spośród tańszych produktów, których skład by mnie zachwycał (skład jest naturalny), ta marka zdecydowanie najbardziej mnie zainteresowała. Miałam kupić pełnowymiarową maskę i odżywkę tej marki (każda za około 3 dolary, więc cena świetna), ale nie były niestety dostępne. Stwierdziłam więc, że przetestuje taki pięcioetapowy zabieg odżywczy (a przy okazji mający prostujący włosy) i zobaczę, co za dobrocie oferuje to pudełko. Koszt takiego cudeńka to około 4 dolary, więc cena zachęcająca.





Różnice w cenach i przeliczanie na złotówki

Podatek
Zanim przejdziemy do porównywania cen i przeliczania dolarów na złotówki, warto wspomnieć o podatku, który w Stanach jest doliczany do zakupów, ale dopiero przy kasie. W USA nie ma podatku VAT, który w Polsce wszyscy dobrze znamy. Jest sale tax. Czy warto się go obawiać ? Nie, bo nie jest on wysoki. W zależności od stanu, w którym robimy zakupy wynosi on od 0 do 8%, przy czy w zdecydowanej większości stanów jest to 4% lub 5%. W ogólnym rozrachunku nie wychodzi to wiele, chyba, że planujemy naprawdę bardzo duże zakupy.

Jakie różnice w cenach? Ile to wychodzi?
Często spotykacie się pewnie ze stwierdzeniem, że kosmetyki w Stanach są dużo tańsze. To prawda. Chcecie wiedzieć jakie różnice są w cenach za te same produkty? Pokarzę Wam je na przykładzie moich zakupów. Porównam ceny przeliczając z dolarów na złotówki, bo nie oszukujmy się, mało która z nas, zarabia w dolarach. Nie będę uwzględniać w tych przeliczeniach podatku, bo to tak "groszowa" sprawa, że nie warto się nawet bawić w takie dokładności. Niestety, uprzedzam, nie dość, że mamy dostęp do ułamka asortymentu, w porównaniu do tego co bez problemu mogą kupić amerykanki, to na dodatek możemy śmiało stwierdzić, że jesteśmy okradane w biały dzień.   

Podkład Wet n' Wild Photofocus
Tutaj nie będzie większego problemu, ponieważ podkład ten stacjonarnie dostępny jest w Polsce w drogeriach Natura. 
Cena w USA w dolarach - 4,68 $
Cena po przeliczeniu  z $ na PLN- 17,07 zł
Cena tego produktu w Polsce - 30,99 zł (drogeria Natura)
Za ten sam produkt ok. 13 zł więcej

Podkład Maybelline Fit Me
Cena w USA w dolarach - 5,94 $
Cena po przeliczeniu z $ na PLN - 21,66 zł
Cena tego produktu w Polsce - 30,99 zł (Rossmann, u nas tylko wersja w tubce)
Za ten sam produkt ok. 10 zł więcej

Korektor Maybelline Instant Age Rewind Eraser
Cena w USA w dolarach - 7.94 $
Cena po przeliczeniu z $ na PLN - 28,96 zł
Cena tego produktu w Polsce - 46,99 zł (Rossmann)
Za ten sam produkt ok. 20 zł więcej

Kredka do brwi Instant Lift Brow Pencil ELF
Cena w USA w dolarach - 2 $
Cena po przeliczeniu z $ na PLN - 7,29
Cena tego produktu w Polsce - 15, 90 (okrutnie trudno dostępna, sklep internetowy)
Za ten sam produkt ok. 8 zł więcej

Róż Milani Baked Blush wypiekany róż
Cena w USA w dolarach - 7,73 $
Cena po przeliczeniu z $ na PLN - 28,19 zł
Cena tego produktu w Polsce - 53 zł
Za ten sam produkt ok. 25 zł więcej (prawie dwukrotna cena jak Stanach..., sklep internetowy)

Szybka matematyka i ... 
Podsumowując, tylko na tych pięciu produktach zaoszczędziłam 76 złotych!

ABH, St.Ives i African Pride to marki niedostępne w Polsce.
O ile dobrze pamiętam, peeling St.Ives był kiedyś dostępny u nas stacjonarnie, w drogeriach. Myślę, że znam jego zamiennik, sprawdzę to w najbliższym czasie.




Teraz wiecie już wszystko o moich zakupach i przemyśleniach. Mam nadzieję, że post był dla Was ciekawy, a kiedyś okaże się też przydatny. Podzielcie się ze mną swoimi przemyśleniami na ten temat, z chęcią je poczytam. Co Wy byście kupiły, gdybyście nie miały ograniczonego budżetu, a co, gdybyście miały i mogły kupić tylko kilka rzeczy. Jakieś marzenie? Koniecznie dzielcie się tym poniżej. /P.

6 komentarzy:

  1. No przykre jest to że mysimy wydać sporo więcej, zarabiając mniej... Ja mam z USA m.in. paletę z ABH i bardzo lubie ale za ponad dwiescdw złotych, tutaj u nas, chyba bym jej nie kupiła.

    OdpowiedzUsuń
  2. No niestety u nas wychodzi to drozej :/

    OdpowiedzUsuń
  3. To prawda gama kolorystyczna w Polsce to porazka! Wydaje mi sie, ze my pomaranczowe czy rozowe nie jestesmy ;) Swietne zakupy :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Dokonałaś słusznego wyboru ;) Luminoso to jest to!
    O matko, wybór kosmetyków tam jest przeogromny, miałabym problemy, żeby coś wybrać...

    OdpowiedzUsuń
  5. Niema sklepów w Stanach które doliczają VAT z góry. Cło i VAT jest odpowiedzialnością odbiorcy. Najleprzy sposób żeby ominąć problemy celne jest wysyłka zakupów przez firmę która komplementuje zakupy w jedną prywatną paczkę. Ja używam https://www.kupyza.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja tam wole robić zakupy w internecie. Fajnie jest popróbować czasem czegoś czego u nas nie ma tak dla zabawy, ale i tak chyba najpraktyczniejsze jest jednak kupowanie kosmetyków, które mamy też u nas (bo też mamy fajne) przez drogerie internetowe. Ja tak często robię i nie powiem, oszczędzam :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Blond Hair Affair , Blogger