16:02

DENKO KOLORÓWKA #1 - KOSMETYKI DO MAKIJAŻU, KTÓRE (WRESZCIE) UDAŁO MI SIĘ SKOŃCZYĆ + RECENZJE + JAK UKRYĆ CIENIE POD OCZAMI

... czyli Pola o kosmetykach do makijażu, które sięgnęły u niej w listopadzie denka.


Wiadomo, że denko kolorówki cieszy najbardziej. Maski i szampony kończą się relatywnie szybko, ale kosmetyki do makijażu, to już zupełnie inna historia. Dlatego z nieskrywaną radością przychodzę dzisiaj do Was z postem, w którym dumnie pokazuje pokład, korektory, eyeliner i puder do konturowania, które "wypadły" z mojej kolekcji w tym miesiącu. Czy na dobre? No nie do końca, bo tak się złożyło, że to też kilka strzałów w dziesiątkę, które kupiłam ponownie lub na pewno kupię  w przyszłości. Zapraszam na ich recenzje, które mam nadzieję, pomogą Wam w przemyślanych i udanych zakupach, upewniając, że to też produkty, które mogłyby spodobać się Wam lub wręcz przeciwnie - będziecie przekonane, że możecie wykreślić je z listy zakupów.



1. Catrice, Liquid Camouflage High Coverage Concealer Water Proof
0,5 ml, kolor 005



+ bardziej ciemnieje na dłoni niż pod oczami, ale może nieco zmieniać kolor


Zanim w szafie Catrice pojawił się ten produkt, wielokrotnie kupowałam wcześniej jego starszego brata - wersję w słoiczku. Kiedy do sprzedaży weszła wersja w płynie, cały internet porównywał je ze sobą, doszukując się różnic i licząc na podobieństwo w kryciu. Osobiście bardzo lubię obie opcje, ale do zastosowania w innych celach. Na tę skusiłam się, można powiedzieć, że dość późno, ponieważ zależało mi na nim jedynie w roli korektora pod oczy, który zakryłby moje genetycznie uwarunkowane i mało przeze mnie lubiane sińce. Niestety pierwszy najjaśniejszy kolor jaki się ukazał - 010 - był zdecydowanie za ciemny dla takiego bladziocha jak ja. Na szczęście firma poszła za głosem klientek i rozsądku i wprowadziła też ten - 005. Bardzo lubię ten produkt, uważam, że reprezentuje wysoką jakość i choć krycie nie jest tak wysokie jak kamuflażu w słoiczku, to i tak ciężko mi ten kosmetyk oczernić. Czy znam nieco mocniej kryjące, o podobnej formule i cechach? Tak, ale są też dużo droższe, a ich krycie jest tylko nieco większe. Te określiłabym na dobre + / bardzo dobre, (4+/5 w skali od 1 do 6) choć jak na kosmetyk mający w nazwie słowo "kamuflaż", oczekiwania są raczej bliższe bardzo dobre +. Niestety, jeśli macie cienie tak fioletowe i ciemne jak śliwki, to jego działanie solo, może być dla Was niewystarczające. Mimo to, wart jest zakupu nawet wtedy, ponieważ ładnie łączy się z innymi korektorami, a jako, że jestem posiadaczką dużych fioletowych podkówek, starałam się wydobyć jego potencjał i ostatnio znalazłam sposób, który możecie wypróbować też u siebie, bo to mimo wszystko dobry produkt.

+ krycie: dobre plus/bardzo dobre
+ trwały: do 8h w stanie idealnym
+ odporny: na ścieranie i warunki atmosferyczne
+ jasny żółtawy  kolor
+ kremowa zastygająca formuła
+ tylko na nawilżoną wcześniej skórę, inaczej podkreśli suchość
+ w dużych ilościach może wejść w zmarszczki
+ ładnie stapia się z innymi korektorami i podkładami
+ bardziej ciemnieje na dłoni niż pod oczami, ale może nieco zmieniać kolor

Czy kupię ponownie? Tak, już mam zapas

Jak za pomocą Catrice Liquid Camouflage High Coverage Concealer ukryć duże cienie pod oczami - mój sposób.
Macie lekki korektor, który nie kryje wystarczająco intensywnie, ale jest leciutki i nie obciąża skóry pod oczami? Nie musi być nawet bardzo jasny. Nakładam taki produkt po nałożeniu kremu pod oczy, ale przed nałożeniem podkładu i tylko na miejsca, gdzie zasinienie jest najbardziej intensywne. Nie robię kształtu "trójkąta", nakładam jedynie cienką warstwą (czasem dwie, ale też małą ilość produktu), na samą dolną powiekę i następnie wklepuję. Następnie nakładam podkład (ale zawsze omijając skórę pod oczami), a potem właśnie robiąc tzw. trójkąt pod oczami, nakładam ten kamuflaż. Czy to lepsze niż nałożenie dwóch warstw samego Catrice? Tak, ponieważ ten kamuflaż jest jednak dość gęsty, kremowy, cięższy niż zwykły korektor i nie nawilża. Natychmiastowy efekt może być nawet przyjemny, ale dla cienkiej i delikatnej skóry pod oczami, to spory ciężar do uniesienia. Oczywiście jeśli nałożymy go więcej raz na jakiś czas - żaden problem, ale na co dzień lepiej pomyśleć o czymś mniej zmarszczko twórczym. Spróbujcie i dajcie znać, czy takie rozwiązanie sprawdza się również u Was.

2. Astor, Perfect Stay Concealer 24h + Primer
6,5 ml, kolor 001 Ivory



Kolejny świetny korektor pod oczy, nawet dla bladych osób. Bardzo go lubiłam i z przyjemnością sięgałam po niego. Jeśli trafię na promocji, zakupię ponownie. Jak na tak mało znany produkt, bardzo pozytywnie zaskoczył mnie swoim bardzo jasnym odcieniem (to nadal nie zbyt częste zjawisko), porządnym kryciem, zasługującym na notę dobre + (4+ w skali od 1 do 6) oraz trwałą zastygającą formułą odporną na ścieranie. Również pozostawał na twarzy w stanie nieskazitelnym do ok. 8h, ale pod koniec opakowania bardziej niż na początku, zastygał na "sucho", przez co zaczął podkreślać strukturę skóry. Trzeba zawsze pilnować, by użyć wcześniej kremu, ale to chyba oczywiste, że powinno się go stosować, tak czy inaczej. Tak jak i w przypadku Catrice jest to produkt typu "long lasting", faktycznie tak jest. Ładnie rozjaśni, choć raczej nie rozświetli skóry. Jego konsystencja jest nieco lżejsza niż Catrice, krycie również, sprawdzi się u osób z mniejszymi i okazjonalnymi zasinieniami lub do stosowania w duecie z innym korektorem - w zależności od potrzeb ukrycia niedoskonałości. Przykryje też mniejsze wypryski.

+ krycie: dobre plus
+ trwały: do 8h w stanie idealnym
+ odporny: na ścieranie i warunki atmosferyczne
+ jasny żółtawy kolor
+ lekka kremowa zastygająca formuła
+ tylko na nawilżoną wcześniej skórę, inaczej podkreśli suchość
+ w dużych ilościach może wejść w zmarszczki
+ ładnie stapia się z innymi korektorami i podkładami
+ nie oksyduje

Czy kupię ponownie?: Na promocji tak

3. Wibo, Eyeliner Waterproof



Tutaj wersja wodoodporna, która wodoodporną nazywać się nie powinna, bo też wcale taka nie jest. Czy to zły produkt? Nie, ale zawiedzie Was, jeśli kupicie, bo miał mieć wyżej wymienioną cechę odporności na działanie wody. Nie jest też niestety łzo-odporny. Lubię ten eyeliner, ale czasem mam z nim love-hate relationship. Z jednej strony wygląda świetnie, nawet bez wielkich umiejętności, można go zaaplikować bardzo cieniutką, precyzyjną kreską, bo ma bardzo udany pędzelek, który nie rozwarstwia się, nie odstają mu włoski, łatwo sunie po powiece i ułatwia rysowanie. Jest to kosmetyk świetnie napigmentowany, na powiece trzyma się bez zarzutu, ale tylko jeśli nie będziemy go dotykać, bo jeśli łzawią nam oczy lub często dotykamy skóry wokół nich, jest duża szansa, że nasza długa jaskółka, zniknie w ciągu kilku godzin. Kupuję ten produkt nie po raz pierwszy (choć po raz pierwszy wersję wodoodporną) i pewnie nie ostatni, bo za tę cenę efekt jest dobry, a ja nauczyłam się trzymać z dłońmi od twarzy w ciągu dnia z daleka, nie tylko ze względu na zachowanie nieskazitelności makijażu, ale by nie przenosić zarazków i lubię efekt, który daje na powiece, zwłaszcza, że kupowany w promocji w Rossmanie -55% na kolorówkę, kosztuje tyle co paczka gum do żucia, ale na pewno nie ufam mu na tyle, by użyć go na przykład na bardzo ważne wydarzenie w życiu, gdzie będę zalewać się łzami wzruszenia.

+ kolor: intensywna czerń
+ bardzo dobrze napigmentowany
+ nie trwały na ścieranie i niewodoodporny
+ bardzo dobrze zaprojektowany aplikator, ułatwiający rysowanie
+ trwały, jeśli nie dotykamy skóry wokół oczu
+ tani

4. KOBO Professional, Matt Bronzing & Contouring Powder
Kolor 308 Sahara Sand





Pamiętacie początki mody na konturowanie twarzy, kiedy nikt jeszcze nawet nie słyszał o modelowaniu twarzy na mokro? Może się wydawać, że to czasy, gdy jeszcze dinozaury chodziły po Ziemi, ale to wcale nie aż tak odległe dzieje, gdy przeszukiwałyśmy szafy kosmetyczne w drogeriach, by znaleźć produkt, który nie miałby w sobie ciepłych tonów. Był to czas, kiedy bardziej niż na skórze muśniętej słońcem, zależało nam na uwydatnieniu kości policzkowych i zarysowaniu owalu twarzy. I kiedy większość z nas przeglądała swoje bronzery w domu, sprawdzając, cz może nie da się nimi wykreować takiego efektu, Kobo, jako jedna z niewielu marek, szybko wyszła na przeciw oczekiwaniom rynku i dało możliwość zakupu tego oto właśnie kosmetyku w kamieniu. Oczywiście w upragnionym szaro-brązowym, typowym dla konturowania kolorze z prawdziwego zdarzenia. Kupiłam, jak widzicie po zdjęciu, kolejne opakowanie, ale czy uważam, że Wy też powinniście i to produkt dla każdego? Ja ten kosmetyk lubię, rozumiem i "ogarniam", dlatego go kupiłam po raz kolejny, ale... nie jest on bez wad i te też Wam zaraz przedstawię.
Pigmentacja jest na poziomie średnim, co wcale nie jest dużą wadą, zwłaszcza jeśli nie mamy wprawy w rozcieraniu lub jeśli mamy "ciężką" rękę przy nakładaniu kosmetyków. Intensywność efektu można stopniować, więc produkt dobrze sprawdzi się zarówno do dziennego, jak i wieczorowego makijażu. Faktycznie nie znajdziemy tu absolutnie żadnych ciepłych tonów, jest uniwersalny i będzie miało z niego pożytek większość jasnych karnacji. Jest trwały, nie zmienia koloru w ciągu noszenia, ani nie blaknie. Minusy? "Pyli" przy nabieraniu pędzlem i można zrobić sobie nim plamy, ponieważ łatwo przykleja się do skóry, co na plus dla trwałości, ale na minus dla rozcierania. Jest bardzo suchy w swojej konsystencji, co być może jest tu podstawą dla jego matowego wykończenia, ale suche skóry mogą nie wziąć tego za wystarczające wytłumaczenie.

+ kolor: typowy dla konturowania jasnych i średnich karnacji - szary brąz
+ pigmentacja na poziomie średnim
+ odporny na ścieranie (ale nie super odporny)
+ osypuje się przy nabieraniu pędzlem
+ nie posiada ciepłych tonów
+ sucha konsystencja
+ trwały do 8h

5. Revlon, Colorstay wersja 24hrs bez pompki, do cery mieszanej i tłustej
30 ml, kolor 150 Buff



To stara, ale nie najstarsza wersja tego podkładu. Jego długoletnie entuzjastki mogą pamiętać, że na rynku była dostępna jeszcze ta bez oznaczenia "24hrs". O nim krótko, bo został już chyba całkowicie wycofany ze sprzedaży (?) Jednak ponieważ bez względu na metamorfozy, podkład ten ma zawsze podobne cechy, podsumuję go w kilku punktach.

+ duży wybór kolorów, od bardzo jasnych do bardzo ciemnych
+ krycie: 5- w skali 1-6
+ zakryje mniejsze i większe niedoskonałości typu wypryski i blizny
+ bardzo trwały
+ bardzo odporny na ścieranie i warunki atmosferyczne
+ jeśli przesadzimy z ilością możemy zrobić efekt "tapety", ale dobrze rozblendowany / wklepany daje efekt "a'la photoshop", przez co jest bardzo lubiany
+ filtr spf 15, więc idealny podkład na wydarzenia "z fotografem"
+ nakładamy go zawsze tylko na nawilżoną skórę twarzy, w innym przypadku może podkreślić suchość skóry
+ daje satynowe wykończenie
+ dostępne są dwie opcje: do 1) cery normalnej i suchej oraz 2) mieszanej i tłustej

Znacie te produkty? Zgadzacie się z moją opinią czy macie zupełnie inną? A czy Wam udało się coś zużyć z kolorówki w ostatnim czasie? 

P.

10 komentarzy:

  1. Korektor z Catrice i Revlon Colorstay uwielbiam :) dwa produkty, które używam codziennie i nie znalazłam lepszych ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Eyeliner z wibo posiadałam i wytestowałam jest super chociaż u znajomych spotkałam też opinię, że na niektórych powiekach kawali się i kruszy z czasem.

    A co do cieni pod oczami, moich chyba nic nie zakryje :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow sporo kolorowki, u mnie lepiej z pielegnacja hihihi, chyba mam kolorowki za duzo ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow! Mi się bardzo rzadko udało coś zdenkować... są to głównie eyelinery, pojedyncze lakiery (niby nie są do końca zużyte, ale pozostałymi resztkami na ściankach nie da się nic zrobić :P) tusze do rzęs. Ale co jakiś czas robię porządki w kolorówce i wyrzucam buble/kosmetyki przeterminowane.
    Zainteresował mnie eyeliner, lubię tę markę, a jego jeszcze nie miałam

    OdpowiedzUsuń
  5. Haha ja rzadko denkuje w kolorówce, nie wytrzymuje i szybciej coś kupuje :D Bardzo dobry, rzetelny post. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Eyeliner z Wibo jest moim ulubionym kosmetykiem :)

    OdpowiedzUsuń
  7. znam podkład Revlona, korektor Catrice i bronzer Kobo, w pełni się z Tobą zgadzam jeśli chodzi o te produkty :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Słyszałam o kosmetykach Kobo - ponoć się sprawdzają. Klaudia

    OdpowiedzUsuń
  9. Kolorówka i u mnie wykańcza się stuleciami :D zresztą - ze wszystkim mam takie "zawrotne" tempo :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Podkładu z Revlonu miałam tylko próbkę, ale się z nim nie polubiłam :p

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Blond Hair Affair , Blogger