13:50

MASKA DIY NA WŁOSY: BANANOWA

... czyli zemsta banana na moich włosach?

Ostatnio ponownie postanowiłam zaufać składnikom z mojej kuchni i zabawić się w przyrządzanie masek DIY. Na pierwszy ogień poszedł przepis na maskę bananową. Zobacz na co zaleca się jej stosowanie i jakie efekty dała na moich włosach.


Jak wiecie, czasem najdzie mnie na samodzielne przygotowanie masek do włosów, wtedy chwytam za to, co mi się nawinie pod ręce i mieszam ze sobą wszystko w miseczce, dobierając proporcje na tyle, by uzyskać zwartą i gęstą konsystencję. Ostatnie eksperymenty były bardzo udane, zarówno w konsystencji, jak i w efektach - LINK TU. Ja przede wszystkim nie przepadam za płynnymi maskami, bo zjeżdżają z moich włosów, jak po zjeżdżalni i większość ląduje mi w wannie zamiast tam, gdzie docelowo chciałam.
Banan zabrzmiał pod tym względem bardzo rozsądnie.

Plus za to, że nie potrzebujemy zbyt wielu składników i prócz oliwy, to groszowa sprawa. Jeśli nie macie akurat w domu oliwy z oliwek, możecie zastosować olej, który przypadł do gustu Waszej skórze głowy, a będzie jeszcze taniej.

Poniżej znajdziecie informacje na co maska działa, co będziecie potrzebować do jej zrobienia oraz moje przemyślenia i efekt na włosach.

Oczywiście, na początek zachęcam Was do zapoznania się z informacjami na temat moich włosów, ponieważ w pielęgnacji bardzo istotne jest to, jaki jest stan wyjściowy włosów i na czym się "pracuje" - LINK TU

Przepis na tę maskę znalazłam w książce napisanej przez kosmetyczkę i zapewnia ona, że przy regularnym stosowaniu możemy spodziewać się następujących efektów:
-wzmocnienia cebulek
-zmniejszonej ilości wypadających włosów




I jeszcze wersja obrazkowa:














Teraz maseczkę nakładamy na całą długość włosów, włącznie ze skórą głowy.

Potem włosy myjemy szamponem i według uznania, nakładamy odżywkę lub maskę emolientową Jeśli nie wiesz na jaką się zdecydować, to Gosia zrobiła cały post o swoich TOP kosmetykach emolientowych, które Wam poleca - LINK TU.

Moje przemyślenia:
Przyrządzenie tej maski to minuta. Składniki dobrze się ze sobą łączą i tworzą gęstą konsystencję. Ta maska to taki „brudas”, brudna wanna przy nakładaniu, a potem - brudna przy zmywaniu. Fanatycy testu białej rękawiczki będą rozczarowane, ale czasem takie uroki masek DIY. Żartuję oczywiście, ale faktycznie może to kogoś zdenerwować, jeśli godzinę wcześniej właśnie wyszorował łazienkę. Nakłada się łatwo, maska ślizga się po włosach, ale w ten pozytywny sposób, bo dobrze się rozprowadza. Co większe kawałki źle rozgniecionego banana fruwają wokół włosów – dlatego dobrze go rozgniećcie, chociaż to też nie gwarantuję pełnego sukcesu w tym kroku. Maska pachnie bardzo ładnie, o ile ktoś lubi zapach banana, ale pod czepkiem i czapką w ogóle jej nie czułam, więc dla antyfanów banana nie będzie męczarnią, aż do momentu zdjęcia czepka, w celu zmycia. Włosy były niestety bardzo tępe, poklejone, pokołtunione. Po spłukaniu maski wodą mocno się zmartwiłam. Ja umyłam włosy szamponem Natura Siberica z serii rokitnikowej, a następnie użyłam lekkiego balsamu do włosów Eco Lab na dosłownie 30 sek., o którym pisałam już na blogu (recenzja LINK TU),  tak by lekko je wygładziła, a nie zaburzyła efektu po maseczce bananowej, bo włosy były jednak nadal były trochę tępe w dotyku.

Efekt na włosach:

Podsumowanie:
To pierwszy i ostatni raz kiedy użyłam tej maski. Rozczesując włosy straciłam ich dwa lub nawet trzy razy więcej niż zwykle, a włosy meh...szału nie ma. Nie są ani wyjątkowo nawilżone, ani śliskie, ani błyszczące. Być może regularnie stosowana faktycznie wzmacnia cebulki, ale ja się o tym nie przekonam, bo czesząc je po tej mieszance, więcej ich zbierałam ze szczotki, więc nie zrekompensuje mi to strat. Co więcej, po wysuszeniu znajdowałam w swoich włosach te większe kawałki banana, więc miejcie to na względzie, jeśli będziecie ją próbować. Kto ma ochotę, niech próbuje, ale ja nie namawiam i wstawiam post ku przestrodze. Odpuszczam kandydata. Szukam dalej! I oczywiście cały czas będę wracać do:

MASKA DIY: WŁOSY - BLASK, POŁYSK, WYGŁADZENIE, ODŻYWIENIE

Macie swoją sprawdzoną maskę DIY z kuchennych produktów? A może robiłyście maskę z bananem kiedyś? Dajcie znać jakie były efekty u Was!

13 komentarzy:

  1. Wydaje mi się, że ta maseczka nie podziała idealnie także na moje włosy, bo są wysokoporowate. Pewnie też takie masz i dlatego szału nie zrobiła. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, też wysokopory. Ogólnie z zamysłu przepis, ze względu na składniki, miał prawo dać dobre efekty, ale praktyka to już zupełnie inna bajka, więc ku przestrodze, żeby zaoszczędzić innym rozczarowania :)

      Usuń
  2. Dawno temu próbowałam bananowej maseczki, ale mieszałam składniki z maską zamiast śmietany. Najgorsze, że nie pogniotłam dobrze banana i nie umiałam domyć włosów. Teraz byłabym mądrzejsza i zmiksowała składniki :D . Chyba spróbuję znowu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bardzo żałuję, że efekty na wysokoporach nie są warte zachodu. Jeśli u Ciebie jedynym minusem była trudność zmycia banana, ale same efekty Cię satysfakcjonowały, to pewnie, że warto. Zwrócić tylko na to uwagę i pobawić się. Pamiętaj żeby olej dopasować do swojego rodzaju włosów, ale to pewnie wiesz :)

      Usuń
  3. Maseczka faktycznie prosta w wykonaniu, ale skoro nie ma szalu... Chyba nie będę próbować. Na razie wykorzystałam banana jako... nawóz do kwiatków. I w tym zakresie sprawdza się świetnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ku przestrodze podałam, bo proteiny, w które bogata jest ta maska, potrzebne są głównie włosom wysokoporowatym, składniki pasowałyby więc w teorii idealnie, ale... to sama wyciągnęłaś wnioski. Można zrobić, ale ja znam lepsze DIY i polecam poprzedni przepis: http://blondhairaffair.blogspot.com/2017/03/maska-diy-wosy-blask-poysk-wygadzenie.html

      O widzisz, to i ja się czegoś nauczyłam z tymi kwiatkami, ogrodniczka ze mnie taka jak baletnica, ale kiedyś być może przyda i mnie się ta wiedza w praktyce :)

      Usuń
  4. hmm jeszcze nie próbowałam żadnej maski domowej roboty, używam gotowych serum na końcówki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mam wielką nadzieję, że zainspirują Cię nasze posty do jeszcze bardziej świadomej pielęgnacji :)
      Bananowa trafiła tu ku przestrodze, ale tę maskę polecam, jeśli miałabyś ochotę pobawić się trochę:
      http://blondhairaffair.blogspot.com/2017/03/maska-diy-wosy-blask-poysk-wygadzenie.html

      Usuń
  5. Nie skusiłabym się na taka maską. Wolę gotowe kosmetyki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. DIY ma te zalety, że wiesz co nakładasz na włosy; bez silikonów, agresywnych środków, zapachów, barwników, alkoholi itp.itd. Często dają też efekt, który ciężko uzyskać kosmetykami. Jednak oczywiście gotowe kosmetyki zdecydowanie przeważają i w naszej pielęgnacji i bardzo je lubimy.

      Usuń
  6. Pociesza mnie myśl, że raczej bym jej nie zrobiła, bo banana zjadłabym szybciej :D
    Ostatnio miałam właśnie poszukać maski na włosy do zrobienia. Już wiem jakiej unikać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha. Dobre podsumowanie. Sprawdź maskę podlinkowaną w poście, dała mi świetne efekty (są też zdjęcia) i ... nie ma tam w składnikach banana :D

      Usuń
  7. Prosta w wykonaniu ta maseczka, ale nie wiem, czy efekty są warte zachodu ;)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Blond Hair Affair , Blogger